Nie taka dynia straszna, jak ją malują! :)

Mieszkając w Anglii nie da się uciec od tematu Halloween nawet jeśli się go nie obchodzi. Kultura i mentalność otaczających nas ludzi wpływa też na nasze postrzeganie świata (alhamdulillah). Współczesnym symbolem Halloween jest wydrążona od środka dynia z wyszczerbionymi zębami. Szał halloweenowy w UK zaczyna się już w sierpniu, chociaż jego szczyt przypada na październik. W każdym sklepie królują dynie, słodycze, pająki, szkieletory i wszelakie dekoracje. Z punktu widzenia islamu krytyka tego święta ma bardzo duże uzasadnienie. Dzieci jednak nie dadzą nam zamknąć oczu i udawać, że temat nie istnieje ;) Jako emigranci podejmując decyzję o życiu w innym kraju wchodzimy do konkretnego kodu kulturowego jego mieszkańców. Nie musimy się z tym zgadzać, jednak niezależnie od wyznawanej religii mamy obowiązek szanowania zwyczajów i tradycji w miejscu naszego zamieszkania. 

Od najmłodszych lat uczę swoje dzieci, że nietolerancja nie ma nic wspólnego z islamem. Nie chce żeby dorastały w świecie, gdzie codziennością jest jad i hejty. Każdy człowiek ma prawo do wolności, religii i życia w poszanowaniu podstawowych wartości. Jeśli zamykamy się na świat, który nas otacza, to jednocześnie przestajemy się rozwijać... Kiedy wychodzimy do ludzi, poznajemy inne kultury, sposoby myślenia i religie, to zaczynamy lepiej rozumieć nas samych (in szaa Allah). 

Córki zaczynają zadawać coraz więcej pytań o Halloween, więc żeby nie podsycać jeszcze bardziej ich ciekawości zabrałam całą 3 do naszego ulubionego Blakesley Hall Museum na warsztaty plastyczne związane z tematyką Halloween. Było strasznie i śmiesznie :) Najważniejsze jednak dla mnie, że córki mogły się przekonać na czym polega "atrakcyjność" Halloween i nie zrobiło to na nich wielkiego wrażenia (alhamdulillah). 

W drodze do Blakesley Hall 

Mała S zabrała ze sobą piórnik w kształcie syreniego ogona :) Bardzo chciała mieć swoje kredki :D

Dekoracje halloweenowe nie były natrętne, ani specjalnie przerażające :) 

Mamo, to jest indyjski paw! :D

:)

Jeszcze czuć jesień pod stopami...

Na drzewach już coraz mniej liści...

Niesamowity Blakesley Hall! (masha Allah)

Kawusia :)

Prezes czuje się bezpiecznie jak przytula miękkie i pachnące rzeczy :) Bardzo lubi plecak Małej S, co jest powodem wielu konfliktów :D

Mnie za to uspokajają arabskie cyfry...

Jesienne ostatki...

Pumpkin racing :) 

Mała S miała czas 44 sekundy (masha Allah)

Little Lady przeszła całą trasę w dłuższym czasie niż był przewidziany :P Jak dobrze wiemy najważniejsza jest dobra zabawa (in szaa Allah) :) 

Czekolada zawsze smakuje dobrze, niezależnie od formy :D

Moje córki są zakochane w ludzkim szkielecie. Cały rok noszą różne ubrania z nim związane, więc nie było problemu co założyć na warsztaty! :D

Nasza religia jest dla nas najważniejsza oraz zachowanie naszej tożsamości. Inność otoczenia nie powinna na to wpływać (in szaa Allah). Dlatego przed naszym domem nie zobaczycie dyni, a w dzień Halloween tradycyjnie wybierzemy się na spacer do parku. Moje myśli zdecydowanie będą biegły w kierunku Jannah (Raju), a nie piekła... (in szaa Allah). 

Moje wcześniejsze przemyślenia na temat Halloween możecie przeczytać Tu, Tu i Tu.

Zajęcia z art&craft :)

Prezes jest bardzo mało zainteresowany kolorowaniem, ale lubi obserwować siostry przy pracy :)

Spinacz był już bardziej interesujący :D

Little Lady i jej praca :)

:)

Trochę historii :)

Tęczowy Batman 

:)

Mała S od razu zauważyła podobieństwo maski do filmu, który bardzo lubi - "Book of Life" :)

Po dniu pełnym wrażeń nie mogło rownież zabraknąć ostatnio ulubionej tematyki w naszym domu - Hogwarts Houses narysowany przez Małą S :)

:)