Dobro w puszkach
W latach 90 – tych jako mała dziewczynka byłam
wolontariuszką orkiestry. Razem ze szkolnymi koleżankami zbierałyśmy do puszek złotówki, żeby pomóc chorym dzieciom. Nie zdawałam sobie wtedy sprawy jak ogromnie ważną robotę miałyśmy – czynienie dobra, bezinteresownie (alhamdulillah). Mimo już całkiem dużej ilości wiosen na karku pamiętam prawie wszytskie finały. Oglądanie ich było w
pewnym sensie domową tradycją. Dawanie drobnych sum na orkiestre okazało się pomocą
dla moich córek, o czym przekonałam się wiele lat później...
Kiedy starsza córka
była w inkubatorze zakupionym z uzbieranych pieniędzy, a także gdy obie moje pociechy
miały badany słuch sprzętem z czerwonym serduszkiem. Dobro zawsze wraca i to
podwójnie!
Oklejona młodsza córcia - Masha Allah :) |
Mieszkając w Anglii mam okazję pomagać poprzez różne organizacje charytatywne wspierające muzułamanów w potrzebie – alhamdulillah. Jako muzułmanka staram się jednak nie zamykać tylko na tego rodzaju pomoc (in szaa Allah). Nostalgia jeszcze bardziej dała o sobie znać na angielskiej ziemi, więc zabrałam dzieciaki w sobotnie popołudnie by pomóc innym! W pobliskim polskim sklepie była zbiórka pieniędzy na orkiestre. Córki z naklejonymi serduszkami z radością wkładały pieniążki do puszki. Niesamowite, że poprzez zabawę można zrobić coś dobrego – zupełnie nieświadomie!
Mama też nakleiła sobie serduszko! :D
Werset z Qur'anu na lodówkę! :)
|
Jakoś tak z sympatii kupiłam polski płyn do mycia naczyń ;) Moja mama zmywa nim naczynia do dziś! :) |
Nasza nowojorska polonia tez wspomogla Orkiestre. Byly fajne festyny dla dzieci w kosciele. Bardzo lubimy z kolezankami czytac Pani blog. Pozdrawiamy serdecznie
OdpowiedzUsuńNa orkiestrę trzeba dawać bo dobro zawsze wraca! Niezależnie od pogladów polityczych. Ciesze się, że mam tak wspaniałe czytelniczki! Wzajemnie pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuń