Homeschooling czy szkoła?





Od jakiegoś czasu wsród znanych mi osób coraz popularniejszy staje się homeschooling – czyli nauczanie domowe. Jestem pełna podziwu i uznania dla rodziców, którzy dobrowolnie rezygnują z kilku godzin tylko dla siebie kiedy dzieci są w szkole. Dobry czas temu czytałam biografię Jane Austen (znalazłam informację, że lubiła ona pisać rano). Gdyby miała dzieci i chciała je uczyć, być może nigdy nie powstałaby „Duma i uprzedzenie”.  Podziwiam też rodziców którzy nie mają przygotowania pedagogicznego za przekonamie, że takowe potrzebne nie jest do nauczania :) Po pięciu latach studiów ze specializacją nauczycielską, pracy w szkołach i prowadzeniu wykładów na Uniwersytecie wciąż mam wątpliwość czy dobry ze mnie pedagog ;) (alhamdulillah). Dużo łatwiej mają rodzice, którzy są nauczycielami z zawodu. Ucząc w domu swoje dzieci spełniają niejako rolę guwernerów. Rozumiem, że naucznie domowe zrodziło się z miłości i głębokiego zainteresowania potrzebami swoich dzieci. Rodzic uczący w domu nie będzie nakłaniał do nauki tego, co nie cieszy się zainteresowaniem dziecka. Jesli boi się ono wody nie trzeba zmuszać do nauki pływania, czy nauki geometrii. Czy to jednak dobrze? Chyba trudno jednozacznie odpowiedzieć na te pytanie...Jak wiadomo nie od dziś szkoła to często terror, albo kolebka niezdrowych ideologii. Przymuszanie do trzymania porządku w klasach i równo powieszonych kurtek w szkolnej szatni. Dzieci często padają ofiarami bullyingu, czy bardziej okrutnej wersji hejtingu. Jednak bardziej mnie zastawia co na to same dzieci? Czy wszyscy rodzice, którzy decydują się na naukę w domu pytali je o zdanie? Często dzieci też chcą odpocząć od rodziców :D Jako dziecko nauczycielki wiem dobrze jak nie fajnie było być odprowadzą przez mamę do szkoly i odpytywaną z lektur ;) O wagarach można było zapomnieć :P Będąc dzieckiem bardzo lubiłam szkołe. Miałam w pokoju oprawione zdjęcie klasowe z ulubioną nauczycielką. Klasowe wycieczki to był mój żywioł ;) Na pewno nie byłabym szczęsliwa jeśli moja mama zdecydowałaby za mnie o nauczaniu w domu. 


Piękna angielska złota jesień w drodze ze szkoły - Masha Allah! :)

Trzeba też bardzo uważać, by nie wpaść w rolę matki idealnej. Wyłączna opieka nad dzieckiem (dziećmi), nauka w domu i wypełnianie wszytskich ważnych obowiązków domowych to również forma władzy. Nagle okazuję się, że tylko matka potrafi „utrzymać” rodzinę w całości. Przez lata jest przekonana o swojej wyjątkowości często zapominając o własnych potrzebach, marzeniach, a nawet hobby. Dzieci dorastają i zakładają swoje rodziny. Nagle może się okazać, że nie zostało nam już nic, a mąż to zupełnie obca osoba.





Jak się więc w tym wszytskim odnaleźć? Wydaje mi się, że jak ze wszystkim trzymać sie „zasady złotego środka”. Zdecydować wspólnie z dziećmi jaka forma nauki jest dla nich najlepsza. Pokazać dwie możliwości i obserwować :) (in szaa Allah). Nie zostawiać całej odpowiedzialności za wychowanie dziecka szkole, bo to nie jest jej zadanie! Poświęcać czas i uwagę naszym pociechom nie zapominając jednak o swoich potrzebach. 

Komentarze

Popularne posty