Przyjechała do nas Babcia, a wraz z nią "polskie ferie”. Dała nam zabawne książeczki i
swój radosny uśmiech – alhamdulillah.
Córki były przeszczęśliwe, bo mogły uczyć Babcie języka angielskiego. Moja
mama za to uczyła je intensywnie języka polskiego. Nasz angielski dom na kilka
tygodni wypełnił się zapachem szarlotki, orzechowej kawy i dzwiękiem języka
polskiego. Cała nasza szóstka w naturalny i na swój styl uroczy sposób wybrała
szeleszczącą mowę! :D Po raz pierwszy od czasu urodzenia Prezesa poszłam na kawę do jednej z moich ulubionych kawiarni – „Caffé Nero”- cudowne uczucie! (alhamdulillah).
Prezes radośnie i gugająco podziwiał oświetlenie na kawiarnianym suficie, a
ja delektowałam się smakiem cappuccino ;)
|
Mała rzecz a cieszy! :)
Kawusia!
Młodsza córa zaszalała z czekoladowym muffinem :D
Początek lutego to doskonały czas na poszukiwania
pierwszych oznaków wiosny :) Udało nam się znaleźć żonkile i ogrzać
twarze promieniami słońca (jednorazowo ale zawsze!) W powietrzu powoli czuć już
wiosne, a wiatr niesie nową porę roku – in
szaa Allah.
Pierwsze żonkile :)
Daffodils na Solihull :)
Prezesowe wieloryby ;)
Prawie 3 lata, a wciąż nóżki "wiszą" jak siedzę na ławce :D alhamdulillah
Po wiosennym spacerze dla mamy dobra zielona herbatka z polskiego sklepu Five o'clock - gunpowder malina z porzeczką i książka! :)
Kiedy pogoda nie dopisuje staramy się edukować w domu. Czytać
polskie książeczki oraz uczyć się pisać i liczyć :) Babcia tym razem bardzo
pomagała i starsza córa ochoczo zdobywała wiedzę! Alhamdulillah.
Takie ferie to ja rozumiem! :D
Uczymy się matematyki z polskiej książeczki do zerówki :)
:)
Robione z Babcia proste origami :D
Bajka dla 3 latki (recenzja wkrótce - in szaa Allah)
|
Komentarze
Prześlij komentarz