Back to School

Pierwszy dzień w szkole zawsze jest dla moich córek wydarzeniem stresującym. W końcu wracamy po długich wakacjach, w czasie których przywykliśmy do błogiego lenistwa, późnego wstawania, braku obowiązków. Każdego roku, na początku września, musimy znowu przywyknąć do rygorów, jakie narzuca nam szkoła.

Szkoła zaczęła się dziś, kiedy dzieci przyszły, by wziąć udział w zajęciach. Mała S obudziła się najwcześniej, jeszcze zanim wstała cała rodzina – to z powodu emocji. Córki zastanawiały się, jak sobie poradzą z nawałem obowiązków, odrabianiem zadań i jak będą znosił lekcje, które nie zawsze są ciekawe. Prezes był również bardzo przejęty swoim pierwszym dniem w przedszkolu, kiedy miał zostać bez rodziców. 

Około 8:30 córki były już w budynku. Mała S powiedziała, że: "Wszyscy przyszli wcześniej, bo oczywiście nie zdążyliśmy wczoraj w parku opowiedzieć sobie wszystkie letnie przygody! Zresztą dzisiaj też nam się to nie uda – będziemy rozmawiać o tym jeszcze przez długie tygodnie!" 

W szkole nauczyciele wyjaśnili, czym córki będą się zajmować w tym roku. Zajeło to tylko chwilę, a potem nauczycielki także zaczęły je rozpytywać, jak spędziły wakacje.

U Prezesa obyło się bez łez, doszły nowe rzeczy jak kręcenie śmigłem od helikoptera i kilkakrotne wypytywanie o mój powrót i jego odebranie z przedszkola. Było lepiej niż się spodziewałam (alhamdulillah). 

Około 16 - stej byliśmy już w domu. Dzieci zjadły obiad, a potem zastanawiały się, jak spędzić ostatni dzień bez nauki. Córkom nie było smutno z powodu tego, że zaczęła się szkoła – jej pierwszy dzień przypomniał im, że oprócz obowiązków, daje ona także wiele radości! (in szaa Allah). 

Angielskie wrześniowe truskawki :)