Europa utopiona w strachu
Pogłębiający się kryzys migracyjny i ostatnie wydarzenia
w Paryżu spowodowały falę strachu jaka rozeszła się po Europie. W Anglii
zaczęto unikać centrów handlowych, kin w przeświadczeniu, że dojdzie do zamachu.
Samo słowo terror pochodzi z języka łacińskiego i oznacza min. strach, grozę,
trwogę. Media w doskonały sposób kreują spiralę obaw i nienawiści omijając
tematy niewygodne jak francuskie ataki w Syrii prowadzone od dłuższego czasu. Dobrze
nastraszone społeczeństwo będzie karne, gdyż to właśnie lęki ułatwiają kontrole
i przekazywanie takiej wizji świata jaka pasuje mocarstwom sprawującym władzę
na tym ziemskim padole. Do Europy doszły grozy sprzed 400 lat – czyli wojny
na tle religijnym.Współczesny świat nie jest gotowy na taką konfrontację, bo
tak naprawdę jest ona wymysłem a nie realnym zagrożeniem. ISIS jako „państwo”
ma związki z wieloma sprawami, ale nie islamem. Najlepszy jest wróg
niewidzialny i mało znany bo powoduję powstawanie oceanu stereotypów.
Doskonałym przykładem nieznajomości islamu i muzułmanów jest prześladowany
Hindus – mieszkaniec Wrocławia, który jest sikhem. Już sam ciemny kolor skóry
był wystarczającym powodem do jego obrażania i zastraszania. Nie ma nic
gorszego niż brak wiedzy połączony ze strachem i przekonaniem, że tylko „swoi”
są najlepsi, a resztę trzeba stłamsić. Taka polityka to mieszanka wybuchowa,
której skutki poznamy już w najbliższym czasie.
W obecnym świecie nie da rady zamknąć granic i podzielić kto jest nasz, a kto ten zły terrorysta.
Władze krajów europejskich serwując taką dawkę nienawiści kopią dołki same
pod siebie, gdyż szczucie jednych obywateli na drugich powoduje tylko chaos na
którym skorzytają osoby trzecie... Po zamachach we Francji do gry powróciła
wielka nieobecna od jakiegoś czasu – Rosja. W jednej chwili została zapomniana
sprawa Ukrainy, nalożonych embargów z Europą oraz niewyjaśnionych katastrof
lotniczych. Bez precedensu pozostaje, że prezydent Władimir Putin stostujący
metody walki nad wyraz kontrowersyjne chce się rozprawić z syryjskim diabłem. Bez
odpowiedzi pozostaje pytanie dlaczego ten nielegalny kraj wciaż trzyma się
dobrze mimo licznych problemów które sprawia? Jak to możliwe, że mocarstwa jak
USA czy Chiny do tej pory nie „zauważyły” niebezpieczeństwa z jego funkcjonowania?
Odnoszę wrażenie, że destabilizacja Bliskiego Wschodu wymknęła się z spod
kontroli i nie wiadomo co dalej z tym problemem zrobić...
W tej chwili historia dzieje się na naszych oczach i już
nic nie wróci spokoju na świecie jakim do tej pory mogliśmy się względnie
cieszyć...Chodząc po ulicach w chuście i abaji zaczynam rozumieć jaki czuli się
Niemcy po obaleniu Hitlera w ich kraju. Nagle każdy przeciętny człowiek stał
się odpowiedzialny za Holokaust. W podobnej sytuacji znajdujemy się teraz my –
muzułamanie, do których próbuje się stosować odpowiedzialność zbiorową. Z tą
jedną różnica, że ja też się boję nie tylko groźby zamachu, ale także
nienawiści i pogardy z jaką już miałam okazję się spotkać (alhamdulillah). Społeczeństwo oczekuję, że będę się tlumaczyć,
przepraszać tylko nie wiem za co? Za ludzi których sama się obawiam i nie
rozumiem? Za religię która zabrania zabijać niewinnych ludzi, za czyjeś
frustrację? Czy może za sam fakt, że żyje? Podobno tłumaczą się tylko winni,
więc przestałam wyjaśniać, pokazywać. Mam wrażenie, że stoje za Murem chińskim.
Tak długim i szerokim, że nie da się go przebić ani obejść. Życie w Europie
zaczyna męczyć, powodując melancholię i duszności...Nie chce jednak uciekać pod
przymusem do kraju muzułmańskiego. Jeśli już kiedyś zdecyduję o przeprowadzce i
Allah (SWT) mi ją ulatwi, chcę żeby to była świadoma decyzja a nie ucieczka (in szaa Allah). Najbardziej smutne jest
to, że Europa która tak długo walczyła o wolność teraz chce mi ją
odebrać. Czy w takim razie demokracja znów jak za czasów starożytnych będzie
tylko dla wybrańców?
We własnym kraju nie mogę się odnaleźć bo do zarzutów o
zdradę doszły jeszcze podejrzenia o terroryzm. W takiej mieszance wybuchowej
bardzo trudno zdecydować się na coś tak oczywistego jak odwiedzenie rodzinnych
stron... W przeciagu tak krótkiego czasu (ostatni raz byłam w Polsce na przełomie
lutego/marca 2015) nastroje i sytuacja polityczna zmieniły się o 180 stopni...(alhamdulillah). Głupota i chamstwo
to dwie rzeczy, które skutecznie zniechęcają mnie do konfrontacji. Dodatkowo
dochodzi po raz kolejny uczucie strachu – tym razem o bezpieczeństwo dzieci.
Patrząc na spiące córki coraz bardziej obawiam się jak
będzie wyglądało ich życie w obecnym świecie...Pozostaje mi tylko wierzyć, że
to wszysto ma głęboki sens nadany przez Allah (SWT), o którym już niedługo się
przekonamy...in szaa Allah ....
Staramy się żyć normalnie i spokojnie. Czekając na śnieg zapowiadany w weekend starsza córa na wszelki wypadek jakby go nie było nakleila śnieżynki na werandowe okno ;)
Komentarze
Prześlij komentarz